

BRONIARZ WIECZNIE ŻYWY
Aktualności » BRONIARZ WIECZNIE ŻYWY
Przez nasz szczęśliwy kraj przetoczyła się fala strajku nauczycieli ogłoszonego przez Związek Nauczycielstwa Polskiego. Przewodniczący ZNP – Sławomir Broniarz – jest twarzą tej organizacji od tak dawna, że w zasadzie stał się swego rodzaju ikoną związku. Kiedy myślę: „Związek Nauczycielstwa Polskiego” pojawia mi się przed oczyma (duszy) wąsata twarz Broniarza.
Przewodniczącym ZNP został pan Sławomir w roku 1998, a więc rok przed wprowadzeniem gimnazjów. Pod jego przywództwem Związek protestował wówczas przeciwko reformie Buzka, tak jak teraz protestuje przeciwko jej cofnięciu przez rząd PiS-u. Czyżby nauczycielscy związkowcy przekonali się do gimnazjów? Ależ skąd! Chodzi o to, że każda reforma, każda zmiana wywołuje niepewność i niesie ze sobą konieczność zmiany miejsc. Niegdysiejsi nauczyciele podstawówek w roku 1999 musieli się przenieść do gimnazjów. Nie było wiadomo, kto zostanie dyrektorem nowego tworu, kto zajmie jakie miejsce? Zmieniały się role, zmieniały programy nauczania, trzeba było jakoś odnaleźć się w nowej sytuacji. A wiadomo, że ludzka natura jest raczej konserwatywna i lubi kroczyć utartymi ścieżkami. Zmiany – tak samo w roku 1999, jak i teraz - niosą niepewność.
A skoro część ludzi się obawia „nowego” to łatwo ich wykorzystać do protestu i właśnie z tej sytuacji korzysta ZNP i jego lider Sławomir Broniarz. Jest jakiś polityczno-społeczny potencjał, można zrobić zadymę to się ją zrobi żądając przy tym podwyżek płac dla nauczycieli, bo przyciśnięty do ścianki rząd może być skłonny ustąpić, dać parę złotych więcej i wówczas związek zawodowy odtrąbi sukces.
No dobrze, a argumenty przeciw reformie – które dzisiaj przytacza Broniarz? A tam! Chyba nie jesteście Państwo tak naiwni, żeby w nie wierzyć. Dokładnie przeciwne argumenty przytaczał 19 lat temu, kiedy protestował przeciwko wprowadzeniu gimnazjów. Można tych „argumentów” w ogóle nie słuchać, bo nic nie są warte.
Dla pociechy moich Czytelników – nauczycieli, powiem że dokładnie tak samo zachowują się dzisiaj wszystkie związki zawodowe. Z każdego rządu czy samorządu starają się wydusić jak najwięcej przywilejów i pieniędzy.
Powie ktoś – to naturalne działanie związków zawodowych. Otóż nie bardzo. W takich Niemczech związki zawodowe są poważnym partnerem przedsiębiorców i bardzo często ograniczają swoje żądania, żeby nie zniszczyć własnej firmy, która ich żywi, ubiera i karmi. W Polsce, w której etos dobra wspólnego został zniszczony jak chyba nigdzie indziej, taka postawa dzisiaj nie występuje.