

MOSKWA PATRZY NA BERLIN: LEPSZY SCHULZ NIŻ MERKEL?
Różne » MOSKWA PATRZY NA BERLIN: LEPSZY SCHULZ NIŻ MERKEL?
Fotografia na pierwszej stronie prestiżowego, wpływowego brytyjskiego dziennika „Financial Times” mówi wszystko. „Shake-hand” liderów Rosji i Niemiec. Władimir Władimirowicz Putin z przyklejonym uśmiechem, do którego pasuje jeszcze tylko jeden przymiotnik: fałszywy. Mowa ciała Angeli Merkel jest jednoznaczna: podaje rękę tak, aby w każdej chwili mogła ją z powrotem wyrwać. Jest więc co najmniej zdystansowana. To, co najważniejsze na arenie międzynarodowej było w minioną środę w gazecie ukazującej się w Londynie, w ogóle nie było istotne dla belgijskiego „Le Soir”, w którym na pierwszej stronie nie ma ani zdania o spotkaniu przywódców Federacji Rosyjskiej i Republiki Federalnej Niemiec. Za to jest rysunek pani Marine Le Pen z krzyczącym tytułem, iż sam fakt debaty z nią był strategicznym błędem obozu lewicy.
Putin- Merkel: „chemia” czy jej brak?
Jednak nie o stosunku do demokracji i wyborów środowisk liberalnych czy lewicowych w Republice Francuskiej i szerzej na świecie, chciałbym mówić, tylko o relacjach Moskwa-Berlin. Widoczny na fotografii dystans Frau Kanzlerin bierze się zapewne z paru powodów.
Po pierwsze, zapewne z jej doświadczeń z Niemieckiej Republiki Demokratycznej czyli części Niemiec okupowanej przez rodzimych komunistów i wojska sowieckie. Putin zresztą stacjonował tam jako młody kagiebista i stąd właśnie jego znajomość mowy Goethego i łatwość komunikowania się z niemieckimi politykami w ich języku ojczystym. Tutaj zresztą kanclerz Merkel dorównuje mu, jeśli nie przewyższa: była przecież laureatką w olimpiadzie języka rosyjskiego jeszcze w swoich czasach szkolnych...
Drugi powód tego ledwo skrywanego sceptycyzmu Merkel do Putina, to jej poczucie, że Putin wielokrotnie ją oszukiwał i zrywał szereg podjętych wcześniej zobowiązań.